wtorek, 24 listopada 2015

Psia mama



Padłam. Misia opowiada mi w co się bawiła w przedszkolu.

Mamo w dom się bawiliśmy. Stasiu był tatą, Jaś był tatą, Oliwia była mamą a Jagna starszą siostrą.
A kim Ty byłaś Misiu?
Psem....

Jestem w tej komfortowej sytuacji, że nie usłyszę raczej nigdy prośby mamo kup nam pieska :) psów ci u nas dostatek w różnych maściach, płciach i wielkościach. To raczej ja wychodzę z inicjatywą posiadania kolejnego psa i łażę za Maciejem, że musimy po prostu, no musimy :)  Na co dzień więc kiedy tylko chcemy robimy sobie przymusową bądź nie, dogoterapię.

Misia asystuje mi przy porodach. Nie, wcale to nie jest kontrowersyjne. To bardzo naturalne, fizjologiczne, Misia to uwielbia tak, jak i ja i w ogóle nie jest to dla niej coś niestosownego, dziwnego czy obrzydliwego. Podejrzewam, że Aleks też będzie chciał, bo przecież gdzie siora tam i on. Z tymi porodami wiąże mi się dosyć osobliwa historia, kiedy to Misia opowiadała dzieciom z grupy, że brała udział w porodzie pieska :) Całe szczęście, że nauczycielki mnie znają i wiedzą, że to całkiem możliwa sprawa.

Nasza ulubiona zabawa? No jak, w wystawę psów przecież :) (uczestniczą maskotki)
Nasza druga ulubiona zabawa? Czesanie psów :)
Nasza trzecia ulubiona zabawa? Zabawa w wystawę psów (uczestniczą psy żywe) pamiętam, jak Aleks jeszcze chodzić dobrze nie potrafił, ale psa już prowadził.

Swego czasu w przedszkolu u Misi prowadzone były tygodniowe zajęcia z zajmowania się psami właśnie. Każde z dzieci miało za zadanie przyniesienie wszystkich swoich piesków-maskotek. No cóż, większość dzieci tachtała pod pachą jedną maskotkę, no rekordziści mieli ze trzy..... my cały bagażnik... trzy siatki i wiklinowy kosz psów różnej rasy i wielkości. Miśka mogłaby obdarować psem każde dziecko w grupie. Akurat tak się złożyło, że po całej tygodniowej akcji Misię odbierał z przedszkola dziadek. Ja jakoś nie uprzedziłam go, że będzie zabierał całą watahę ze sobą - trochę był w szoku nie powiem.

A najlepsze pikniki to są te na wystawach. Koce, kosze z jedzeniem, namioty, zabawki - szał na całego. I to uczucie, gdy wbiegasz na ring, wysoka stawka, panuje względna cisza, skupiasz się na psie, każdy wpatrzony w to co się dzieje na ringu i nagle krzyk: ma-ma! ma-ma! ma-ma!

Czego wszyscy uczymy się od naszych psów?

Tak wiem, to przecież proste :) odpowiedzialności, obowiązkowości i co to wszystko? oczywiście, że nie :) patrząc po Aleksie i Misi mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że dzięki psom dzieciaki są: bardziej empatyczne, odważniejsze, świadome co to miłość i troska o istotę bardziej bezbronną niż one same. Uczą się delikatności i kontrolowania własnych emocji. Widzę po nich, że psy dają im spokój i umiejętność wyciszenia się. Psy pokazują nam też tą ciemniejszą stronę życia: choroby, wizytę w klinice, czy w końcu śmierć.

Jestem wielką szczęściarą, że mieliśmy tę odwagę i podjęliśmy decyzję o posiadaniu psa. nie. psów właściwie :)

Na zdjęcie podkładki pod kubki - już świątecznie :)



  Follow my blog with Bloglovin

2 komentarze:

  1. Odkąd pamiętam u nas w domu także były psy. Kiedyś nawet trzy, dziś został jeden. Nie wyobrażam sobie życia bez zwierzaka, a konkretnie psiaka :) To prawda, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Parę lat temu moja kuzynka przygarnęła psa, taki słodki malutki, którego ktoś bezdusznie włożył do reklamówki i zostawił na przystanku. Jak go znalazła pies był ledwo żywy, ale go odratowali i został u kuzynki. Kuzynka ma dwójkę dzieciaków i wyobraź sobie, że jej córka(3 lata) jak to dziecko poleciała bawić się na podwórko, a w tym czasie dziadek naprawiał dach i zostawił drabinę przy domu, nagle pies biega, szczeka, piszczy, kuzynka leci za nim, a tam córka w połowie drabiny :) Aż strach pomyśleć co by się stało gdyby nie pies..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna historia :) odwdzięczył się za dobre serce. To witaj w klubie Psiaro :) Pozdrawiam!

      Usuń