środa, 18 listopada 2015

Okno





Zawsze mnie Mama uczyła empatii, pomocy innym i chyba też trochę sama z siebie wielkim wrażliwcem jestem. Zawsze leciałam pomóc koleżankom, nawet gdy tej pomocy nie chciały. No po prostu wielkie serducho dla każdego. Przeżywanie czyichś problemów, dyskutowanie o tym, poszukiwanie rozwiązań. Angażowanie się takie to mam od zawsze.

Taka sytuacja...

Koleżance zwaliło się na głowę 7 plag egipskich, przemarsz wojsk pruskich, generalny remont dróg krajowych i autostrad w jednym momencie. Stoi taka biedna, głowa jej dymi w poszukiwaniu rozwiązania. Brakuje jej samochodu, który się akurat dzisiaj popsuł i jakby go miała to uda się co nie co uratować. Chwila, może wziąć mój samochód. Maciej po mnie przyjedzie. Samochód odda mi jakoś w weekend. Nie będzie mi teraz potrzebny. Bierz. Jedź. Załatwiaj co musisz. Ot taka naturalna reakcja. I najbardziej zaskoczyło mnie zdziwienie w jej oczach, niedowierzanie. Jak to, ktoś chce jej bezinteresownie pomóc. Szok. Prawie łezka w oku, że ja coś takiego, że ją to bardzo ujęło.... To co dla mnie wydawało się zwykłym odruchem człowieczym okazuje się czynem niemal bohaterskim.....

I tak zadaję sobie pytanie co się z nami dzieje....?

Czy ja na tej swojej wsi utknęłam w jakiejś czasoprzestrzeni?

Wstaję rano. Patrzę na świt na polach. Raduję się, że nie leżą odłogiem a są zawsze na czas zaorane, zasiane, przygotowane na zimę. Teraz całe czarne czekają na mrozy i chłoną deszcz, jak gąbka. Czasem się tu ściele mgła, jak mleko. Czasem budzi mnie słońce. Moje wielkie okno na świat, czeka jeszcze na swój wielki parapet, na którym będę siedzieć i dumać. Czasem widzę przez nie stada saren, czasem żurawie. Latem pole kukurydzy. Zawsze widzę bramę wjazdową. Uwielbiam czekać w tym oknie z dzieciakami, aż tata wróci. Siedzimy, śmiejemy się i czekamy. A jak już przyjeżdża to machamy, pukamy i jest tyle radości. I te łapki odciśnięte na szybie. I ciągłe zakręcanie się w firankę i udawania ducha.

Czy ja coś przegapiłam? Już ludzie nie pomagają sobie ot tak, z dobrego serca? Teraz każdy tylko dba o swoje poletko? Pieli je, grabi, podlewa i jaki zbiera plon?

To ja już wolę to moje okno na świat. Trochę zabrudzone pyłem po żniwach.

Dzisiejszy wpis sponsoruje kuferek ślubny :)




  Follow my blog with Bloglovin

3 komentarze:

  1. Ludzie stali się bardzo interesowni "coś za coś", pomagają kiedy chcą coś w zamian. Utrzymują kontakty z ludźmi, od których można coś "wyciągnąć". Nie cierpię tego. Nie dowierzam, że nawet wśród rodziny tak się dzieję. Drugi aspekt jest taki, że jak jest się taką pomocną osobą to zawsze znajdzie ktoś, kto próbuje to wykorzystać i przyjaciel okazuje się pijawką ehhh dziwny jest ten świat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu przychodzi mi na myśl klasyk "jak masz miękkie serce musisz mieć twarde cztery litery i odwrotnie". Chociaż ja tam się nie poddaję i nie zlewam z dzisiejszym światem... warto :) Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Pewnie, że warto, bo dobro wraca :)

      Usuń