sobota, 24 września 2016

Świadomość

I jesteśmy już w pięcioro. Bartek uznał, że nie będzie czekać na koniec września, przyszedł na świat w jego połowie. Dziękujemy pięknie za wszystkie ciepłe słowa i gratulacje. Cały czas organizujemy się na nowo.

Tył samochodu zapełniony, każda z sypialni ma już swojego lokatora.

Jakież to dziwne uczucie, nie potrafię go opisać jeszcze. Radość jest, moc jest i chyba trochę strachu też. Bo że z M. podołamy to wiem, ale odpowiedzialność teraz na nas ciąży potrójna aż. Aby każdego dopilnować. Wszystkie jego indywidualne sprawy. Dotrzymać terminów i danego słowa. Dla każdego znaleźć w ciągu dnia chwilę tylko sam na sam. A jednocześnie ogarnąć całokształt. Przy zachowaniu niestety tych samych 24 godzin co wcześniej.

Tyle wyzwań jednocześnie to w żadnej korporacji nie ma jednym stanowisku. Ale te wyzwania są niesamowicie fascynujące.

Chociaż to prawda, że trzecie dziecko to już bardzo duża świadomość wszystkiego. Już niewiele jest nas w stanie zaskoczyć. Najpiękniejsza jednak jest ta świadomość. Świadomość tego jak to teraz wszystko będzie wyglądać, jak to poukładać, jak pomóc dzieciom odnaleźć się w nowej sytuacji, jak zorganizować wszystko.
Świadomość tego, aby pewne rzeczy odpuścić, pozwolić sobie na sen w ciagu dnia po nieprzespanej nocy. Pozwolić sobie na nie odkurzoną podłogę, brak ciasta dla gości. Ale być wypoczętą, chociaż tyle o ile, i cierpliwą potrójnie.

Dni biegną szybko, czasu ciągle za mało na zrobienie wszystkiego, ale do tego już zdążyłam się przyzwyczaić. Pędzę więc dalej z uśmiechem w sercu, bo dzieci mam zdrowe i my też sił jeszcze sporo mamy, a to najważniejsze przecież jest.

wtorek, 13 września 2016

Dlaczego psy :)









O hodowli psów marzyłam od dawna. Najpierw były marzenia o psie tylko. A że apetyt rośnie w miarę jedzenia, złapałam bakcyla hodowlano-wystawowego. Teraz już nie wyobrażam sobie mojego domu bez rozmachanych ogonów. Tony kłaków i tych białych łbów do głaskania. Psy mają swój specjalny pokój, w którym śpią. Nasze życie jest podporządkowane również im.

Plany poszerzenia gromadki czterech łap ciągle są. I pewnie już zawsze będą. Dlatego tym bardziej zaskakują mnie zdziwione spojrzenia innych gdy im komunikuję, moje zamierzenia co do psów.

Pytania po co ci te psy? Po co aż tyle? Ty już naprawdę nie możesz za siebie. Biedny ten twój Maciej.

A no psy potrzebne mi są do szczęścia. Ale wiem, że nie tylko mi. Dzieciaki uwielbiają nasze psy. Nie słyszałam nigdy Mamo, kup mi psa... :) Regularne narodziny szczeniaków też są dla nich niesamowitym przeżyciem. Psy zmuszają nas do spacerów, do ruszenia się z domu.

Bo lubię gdy są obok, lubię się nimi zajmować, lubię grooming i spacery z nimi. I pomimo, że czasem to wszystko przytłacza też i pracochłonne jest i kosztowne. To w ogólnym rozrachunku więcej plusów niż minusów. Uwielbiam patrzeć jak moje dzieci przytulają się do nich, ja je karmią, czeszą, prowadzają na smyczy.

Aż tyle psów? To aż tyle dobrego. To moja pasja, miłość. Dobierać skojarzenia psów, pokazywać je na wystawach, odbierać porody, patrzeć jak papisie rosną.

A Maciej wcale nie jest biedny. Jest odpowiedzialnym facetem, który świadomie i w pełni wspiera mnie w tej pasji, nic nie robi z przymusu i .... uwielbia psy tak samo jak ja. Tak naprawdę wpiera mnie we wszystkich decyzjach i ich konsekwencjach. Nigdy nie usłyszałam to twoje psy, mnie nic do tego. Zawsze gotowy do pomocy. To nie są moje psy. To są nasze psy. Nasza odpowiedzialność i radość.

Życzę każdemu, aby znalazł swoją własną pasję, coś co wypełnia życie. Pozwala zapomnieć się na chwilę. Jest odskocznią od codzienności. Pozwala spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Coś co sprawia, że dni nie przelatują nam bezczynnie przez palce. Że nie tylko praca, jedzenie i spanie. Że nie tylko telewizja. Że dążysz do czegoś. Poznajesz współplemieńców. Że się uśmiechasz.

I nie prawda, że nie masz na to czasu. Nieważne ile masz dzieci i czy je w ogóle masz, czy pracujesz w korpo, czy w małej firemce. Czy masz pieniądze czy nie.

Ważne są chęci. Bo jak one są i jest determinacja to możesz....

wtorek, 6 września 2016

Nowy level


Czasem emocje są tak silne, że ciężko wyrazić je słowami. Na szczęście teraz towarzyszą mi jedynie te pozytywne. Same zmiany niesie wrzesień tego roku. Uwijamy się jak w ukropie aby przygotować się na to wszystko co nas czeka, aby niespodzianek było jak najmiej.
W każdym z trzech dziecięcych pokoi inne emocje, inny etap w życiu, a dla nas moc wzruszeń.
Zupełnie inaczej haruje się, kiedy jest po co, dla kogo, kiedy widzę te ich uśmiechnięte mordeczki, wtedy to wszystko ma prawdziwy sens.
I te wszystkie emocje przeżywają inaczej bo cały czas jestem obok. Widzę, że jest im lżej.

Pierwsze kroki w szkole. Jak zobaczyłam Ją w tej szkolnej ławce to pomimo wzruszenia czułam taką dumę, radość że Ona taka szczęśliwa, podekscytowana.... że tyle fajnych dni przed nią. I nawet tego strachu już nie czuje, że po woli wchodzi w dorosłe życie. I obaw mam coraz mniej. Ten dzień musi być zapowiedzią wielu pięknych chwil. A że będą i te gorsze to normalne. Że będzie trochę nerwów, stresu i niewyspania.

Pierwsze kroki w przedszkolu. I pomimo, że Aleks chodził do klubu maluszka na pełen etat to te dwa miesiące ze mną u boku trochę go jednak rozniuniały. Były łzy, ale przezwyciężył płacz, jestem z niego dumna, jak tak żwawo maszeruje.

Dzisiaj odstawiłam ich na ósmą do ich nowych światów. Wróciłam do domu i chwila pokaźna musiała minąć abym przyzwyczaiła się do tej nowej sytuacji. Że w domu spokojnie, że mogę bez wyrzutów sumienia coś porobić, że jakieś plany. Że nowy rytm dnia teraz.

Ciekawe na jak długo. Przecież za chwilę pojawi się ktoś kto wywróci wszystko do góry nogami. Znowu będzie trzeba wszystko od nowa poukładać. Zbudować zupełnie nową grę. Z innych elementów.

I tak obserwując znajome mi Matki. Wszystkie jesteśmy mega zorganizowane. Poukładane. Zaplanowane. Przygotowane.
A i tak siedząc na lodach z dzieciakami żadnej z nas nie chciało się wracać do domu po rozpoczęciu roku szkolnego. Pomimo że te obowiązki czekały na każdą z nas odwlekałyśmy czas ile się dało. Każda wzruszona. Przejęta. Obojętnie czy robi to raz pierwszy czy trzeci. Tych emocji z serca nie da się wypędzić. Gdy wprowadza aię dziecko na kolejny level w życiu. I chwała nam za to że dajemy radę drogie Mamy!