piątek, 23 października 2015

Czy bym była...






O ile swój budzik oszukam to budzika Macieja już się nie da. Jak dzwoni to wiem że zaspałam 20 minut i znowu muszę sprintem przebiec przez poranek. I jak ja bym chciała porządnie sie wyspać, tak że aż sama się obudzę po paru dniach i uznam, że teraz jest już ok. I trochę więcej niż 5 godzin snu dziennie, ponoć 8 godzin to ideał..... ponoć.

Ale to z czego zrezygnować? Co mi niepotrzebne do szczęścia? Bez czego mogę żyć?

Dzieci?
Psy?
Dom?
Decu?
Praca zawodowa?

I co? być w domu bez tego śmiechu, gwaru, zgiełku, bez okruchów chleba pod krzesłem, bez rozlanego soku na ławie, bez stosu prania, bez brudnych naczyń, bez trzech maskotek i dwóch koparek w łóżku, bez merdającego ogona, bez szurania metalowych misek po podłodze, bez szczekania, bez dźwieku bosych stópek biegnących do mnie w nocy aby się mocno przytulić, bez konieczności podlewania kwiatów, bez nocnych nasiadówek w pracowni, nie musieć umyć włosów, pomalować paznokci, ubrać sukienki.

Dla kogo bym robiła zakupy na przyjęcia urodzinowe a potem siedziała po nocach i gotowała?
I gdzie bym usiadła w upalny dzień w cieniu i jadła zimnego arbuza.
Czy umiałabym żyć bez emocji związanych z wystawą psów? Jak bym uleczyła tęsknotę za widokiem rodządzych się szczeniąt.

Wtedy byłabym wyspana.

Czy wtedy byłabym szczęśliwa?

Na zdjęciach szkatułka dla Emilii. Nowy jagodowy kolor bardzo mi się podoba. Zdjęcia niestety fatalne - robione przez męża... :/ eh

  Follow my blog with Bloglovin

4 komentarze:

  1. Ja nie mam dzieci, ale pies, praca, blog, dom i też nie sypiam 8 godzin, a koło 5-6 na dobę :) My kobitki to mamy jednak siłę :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj mamy siłę i im więcej mamy na głowie tym lepiej się organizujemy ... :) Również ciepło pozdrawiam

      Usuń