piątek, 30 października 2015

Poza grafikiem




Tak trochę nam się wszystko w tym tygodniu  pokomplikowało. Na szczęście to nic groźnego i już jutro będziemy wszyscy razem. Ale tydzień zwariowany był. Na szczęście wokół mnie mnóstwo pomocnych dusz więc ten nasz kołowrotek jakoś ogarnięty. Dom. Szpital. Praca. Dzieci. Psy. Decu. Ło matko, że to się udało.

 I dobrze, że takie rzeczy nam się przytafiają, można świetnie i szybko zweryfikować wartość miłości i przyjaźni.

I cieszę się, że mam wokół siebie osoby, które nawet nie pomyślały o swoim grafiku tylko przyszły ogarnąć kuwetę. Miło.

I znowu ten magiczny czas, gdy wyciszam się po całym dniu. Dzisiaj cała łazienka pływała razem z nimi podczas kąpieli. Usiadłam w bezpiecznej odległości, aby uniknąć totalnego przemoczenia. A niech mają... co im tam. Może kiedyś, jak już będą duzi to sobie przypomną to podczas jakiegoś grilla i powiedzą a pamiętasz jak się chlapaliśmy w wannie, aż woda była wszędzie :) 

Uwielbiam patrzeć na ten ich beztroski śmiech. I troskę Misi, jak wyławia Aleksa, bo zanurkował niespodziewanie. I to, jak Aleks wyciera oczy siostrze kawałkiem suchego jeszcze ręcznika. I potem kłótnia na całego o coś tam :) I to ich wzajemne wspieranie się podczas obcinania paznokci u stópek... nie wiedzieć czemu jest to dla nich stres... :)

Cicho, na dole gra tylko radio. Światełko od telefonu rozjaśnia ciemność. Misia już śpi, Aleks jeszcze się wierci. A ja upajam się tą chwilą spokoju. Gdzieś w oddali szczeka pies i jestem wdzięczna, że mamy tu tak ciepło, miło i bezpiecznie.

Czeka na mnie jeszcze banda psów do wykarmienia i wyprowadzenia, armagedon w kuchni i cały schowek mebli to pomalowania. I zdecydowanie wolę to, niż życie w ciągłych delegacjach, powroty do domu z pracy po 20:00 z ciągłym poczuciem, że robię za mało i w każdej chwili może mnie ktoś zastąpić. Lubię być niezastąpiona.... lubię być potrzebna. Oj tak wtedy wiem, że to wszystko ma sens.

A ten komplet już u Karinki - magiczna wróżka, która będzie na pewno świetną towarzyszką :)


Follow my blog with Bloglovin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz