środa, 2 grudnia 2015

Znowu












Jejku w sklepach zabrakło kalendarzy adwentowych, albo ja za późno po nie poszłam. 1 grudnia już wszystko wykupione? :) W grudniu, od kiedy mam WoodPassion, pomimo że niby przygotowywaliśmy się już wcześniej i tak jest co robić, oj jest :) Co mnie niesamowicie cieszy, bo uwielbiam ten stan, ale i ciut stresuje aby zdążyć. Bo świąteczne prezenty to nie przelewki. I tyle mnie w tym grudniu czeka cudowności, że już nie mogę się doczekać.

Planowanie co komu kupić. Oj to większa radość chyba niż dostawać. Te podpytywania, kombinowanie, szukanie. Wyeliminowałam totalnie jednak zakupy "na żywo", tylko internetowo. Nie czuję potrzeby napotkania tych wszystkich tłumów w sklepach, aczkolwiek chętnie nasyciłabym oko dekoracjami w centrach handlowych, może innym razem ;) Niby zawsze obiecuję sobie, że pomyślę nad prezentami wcześniej, ale jeszcze nigdy mi się nie udało więc po co się spinać :)

Wspólne z dziećmi dekorowanie pierniczków. Nie piekę dużo, może z 1 kg mąki, ale i tak ok. 200 sztuk mi zawsze wychodzi. No i ten szał przy dekorowaniu. Czekolada i lukier na stole, na rączkach (po same łokcie), na buziach i czole, na krześle, pod krzesłem, pod stołem, na oknie, na kanapie, we włosach, na psach, a i na paru pierniczkach też. Posypki, koraliki, M&M sy i inne cuda, które opanują mój dom na cały wieczór plus pół nocy sprzątania. Całe kilogramy śmiechu, radości, żartów, śpiewu.

Chowanie prezentów na górne półki szafy, żeby przez przypadek nie wypatrzyły, że coś się święci.

Każdego wieczora, począwszy od połowy listopada, czytanie bajek ze Św. Mikołajem w roli głównej. Odpowiadanie na setki pytań kiedy przyjdzie, co przyniesie, czy go zobaczymy.

Nocki w pracowni i ta radość z kolejnych ukończonych przedmiotów.

Spotkanie wigilijne z moją klasą z liceum. Oj tak nam zostało od czasów liceum, że się spotykamy co roku na wigilię klasową. Co roku u kogoś innego w domu. W tym roku ponownie padło na mnie, co mnie bardzo cieszy, bo uwielbiam, jak w moim domu jest pełno ludzi. Wigilia klasowa to taki kop energetyczny na cały kolejny rok. Spotykamy się z większością osób raz w roku, a i tak mamy cały czas o czym rozmawiać, Co roku też nas coraz więcej, rodzą się nowe dzieci, dochodzą żony, mężowie. Gwarno, głośno i niesamowicie się zawsze robi. Uwielbiam to i nie mogłabym sobie tego darować :)

A potem to już zakupy jedzeniowe i gotowanie :) Wigilia jak co roku u mnie więc, jak tylko wszystkie zamówienia pójdą w świat pracownię zamieniam na kuchnię nocą.... I znowu po domu będą się rozchodziły boskie zapachy, psy od wąchania dostaną zawrotu głowy.....

I wybieranie choinki, i ubieranie jej i wreszcie światełka przed domem i koniecznie wszystkie piosenki świątecznie puszczane non stop.....

Dzisiaj trochę hurtowo parę przedmiotów, które właśnie opuściły pracownię :)

  Follow my blog with Bloglovin

4 komentarze:

  1. Ja też uwielbiam Święta i całą tę atmosferę. Nawet te tłumy w sklepach mi nie przeszkadzają, a ubrane centra handlowe tylko mnie bardziej świątecznie nastrajają. I za niedługo pieczenie i gotowanie świątecznych potraw, no i dekorowanie domu! Już się nie mogę doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj będzie się działo. Muszę wypróbować Twój sernik z żurawiną :)

      Usuń
  2. Ja też z dzieciństwa najlepiej wspominam czas spędzony z rodzicami. i jestem niezwykle wdzięczna, ze zawsze mimo pracy i obowiązków starali się go dla mnie znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, bo tego czasu nie zastąpią nam żadne zabawki na świecie. Pozdrawiam ciepło

      Usuń